Każdy lubi i słucha muzyki. To oczywiste, muzyka to przecież „jedna z dziedzin sztuk pięknych, która wpływa na psychikę człowieka przez dźwięki”. Jednak kto tak naprawdę zastanawiał się, po co nam ona i kiedy powstała? Otóż jej początki sięgają czasów prehistorycznych, kiedy towarzyszyła tańcu i ceremoniom religijnym oraz komunikacji, a później wyrażaniu własnej tożsamości. Już nasi przodkowie np: Grecy, Chińczycy i Egipcjanie słuchali jej dla przyjemności. Można uznać ją za element kultury człowieka. Występowanie muzyki wydaje się więc oczywiste, a jednak z ewolucyjnego punktu widzenia jej obecność jest bezużyteczna i zupełnie zbędna. Nawet Darwin, nie mogąc ustalić, jaką rolę w naszym istnieniu ona odgrywa, poświęcił jej ustęp w swoim dziele „O pochodzeniu człowieka”: „Skoro zaś ani zamiłowanie, ani zdolność do wytwarzania tonów muzycznych nie są właściwościami oddającymi najmniejszą nawet przysługę człowiekowi w jego codziennym trybie życia, musi je zaliczyć do zdolności najbardziej tajemniczych, w które człowiek jest wyposażony”. Można jedynie uznać ją za produkt uboczny wewnętrznej motywacji człowieka. Muzyka, sprawiając nam przyjemność, popycha nas do wykonania jakiegoś działania.
Z tym twierdzeniem dochodzimy do głównego pytania: dlaczego od pojawienia się człowieka na Ziemi zaprzątamy sobie głowę czymś tak „niepotrzebnym”? Z biegiem czasu wyostrzyliśmy naszą zdolność oceny opartej na doznaniach estetycznych. Chcąc-nie chcąc, zauważamy urodę świata, starając się do niej dostosować oraz ulepszać ją, czasami z lepszymi skutkami, a czasami z gorszymi. To pozwoliło nam wyłamać się z ram, iść naprzód. Muzyka jest pięknem i być może ona jako „nagroda” napędzała ludzkość w odkrywaniu świata i siebie. Ostatnie badania dowodzą, że słuchanie utworów powoduje wydzielanie się w mózgu neuroprzekaźnika zwanego hormonem szczęścia, czyli dopaminy. Nawet samo oczekiwanie na ulubioną piosenkę może wywoływać u nas pozytywne reakcje. Idąc tym tropem, utwory opisywane jako bardzo emocjonalne uruchamiają w mózgu ośrodek nagrody. Warto więc zaryzykować twierdzenie, że uporządkowane tony zwane muzyką są jednym
z motorów ludzkiego rozwoju. Czasami nie chodzi tylko o postęp w sensie odkryć zmieniających punkt widzenia człowieka o 180O, ale o drobne kroczki na drodze nauki. Być może jednak Darwin pomylił się w kwestii muzykalności ludzi, co dowodziłoby potrzebie jej powstawania.
Kolejnym aspektem, nad którym warto się pochylić, jest nasza potrzeba otaczania się pięknem w różnych jego formach, kształtach i postaciach.
Trzeba się zastanowić, czy wyłącznie muzyka jest owym pięknem. Każdy postrzega świat inaczej, a co za tym idzie to, co fascynuje jednych, może być nieciekawe dla innych. To właśnie ta różnorodność pozwala się rozwijać ludzkości w różnych kierunkach i poszerzać horyzonty myślowe na drodze ewolucji. Dostrzeganie pewnych otaczających nas drobnostek jest swoistym pięknem samym w sobie, a to czyni z nas tym kim jesteśmy.